Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 20 czerwca 2016

przyzwoite cienie - smoke eye

Cześć! Przychodzę dziś do Was z czterema paletkami cieni, których zawartość jest różna, tak samo jak cena i jakość.
Podkreślenie oczu jest bardzo ważną częścią makijażu, warto byłoby mieć do tego dobre narzędzia.
Przeważnie liczy się jakość, ale jeśli chodzi o cienie, to zwykle również stawiam na ilość, ponieważ im więcej, tym po prostu lepiej. 
Ale żeby nie było zbyt ogólnie, to przejdźmy już do rzeczy, żeby nie było za długo. 

konkret kobieta :D 



Z góry przepraszam za brudne opakowania, próbowałam je trochę przeczyścić, ale przy codziennym użytkowaniu ciężko utrzymać je w doskonałym stanie.



1. Na pierwszy ogień paletka Oriflame Very me



Od razu powiem, że nie pamiętam gdzie ją kupiłam (być może Sephora), ponieważ było to mniej więcej przed naszą erą.
Najważniejszą rzeczą jest dla mnie trwałość, a te cienie trzymają się naprawdę nieźle. Mocniejsze dają radę utrzymać się praktycznie cały wieczór (bez bazy), jaśniejsze natomiast lekko się osypują i nie dają tak długotrwałego efektu.
Drugim plusem jest pigmentacja, może nie są to jakoś bardzo nabrzmiałe kolory i w mojej kosmetyczce z pewnością znajdę coś lepszego, ale też nie są złe, a zwłaszcza kolor brązowy, którego zawsze używam do smokey eye i jestem baardzo zadowolona. 

Warto wspomnieć też o solidnym zamknięciu, które zaczęłam doceniać po wielokrotnych wypadkach z innymi produktami.
Firma posiada kilka wersji kolorystycznych tej serii. 

Całość oceniam 6/10, ponieważ za taką cenę (ok.45zł) można mieć coś dużo bardziej wartościowego. 


2. Lovely, nude make up kit



Zawsze staram się zaczynać od plusów, ale tu nie mogę pozostawić na koniec największej wady, a mianowicie - opakowania. Tragedia, to najlepsze słowo, które jest w stanie to opisać. Rozwaliło mi się mniej więcej po tygodniu, przy delikatnym użytkowaniu. Najpierw przestało się domykać, na co przymknęłam oko, ostatnio odpadła cała góra, której nie da się już przyczepić.
Jak widać nie mam też kilku okienek, niestety nie zostały wykorzystane, tylko przy lekkim puknięciu wypadły mi w kawałkach, bądź pokruszyły.
Trwałość średnia, pod koniec dnia zostają już tylko jakieś resztki osypane w jedną całość i pomieszane.
Paletka to po prostu bardzo tania, słaba wersja wzorowana na Naked.
Jedyne z czego jestem zadowolona to kolorystyka. Od delikatnych kolorów przechodzi do mocnych, wieczorowych, połączenie matu i błysku. Najczęściej korzystam z koloru złotego, który jakoś sobie radzi po nałożeniu na cienie z innych firm.
Uwagę przyciąga również cena, koszt 15zł przy tylu kolorach to fajna sprawa, zwłaszcza dla początkujących, którym pomimo wad, polecam tę paletę, bo można nauczyć się na niej wielu rzeczy, a zwłaszcza często wspominanego dziś smoke eye,


3. Revlon colorstay 12h

\

Najbardziej uwodzicielską rzeczą w tych produktach jest ciekawe skomponowanie cieni. Bardzo podobają mi się mieszanki, które proponuje nam firma, sama jednak wybrałam jednolite zimne połączenie.
Dobra trwałość i jakość, jak widać używam tylko dwóch cieni, gdyż mam zielone oczy i słabo to wygląda z niebieskim kolorem. Pierwszego od góry zwykle używam w kąciku oka, zarówno w makijażu codziennym jak i wieczorowym.
Tak samo jak w pierwszym opisywanym kosmetyku, ten również nie jest wart swojej ceny (trochę ponad 50zł) pomimo tylu zalet, uważam, że można kupić coś lepszego z większą gamą kolorystyczną np. palety z makeup revolution.
Ale jak będzie na promocji, to się nie zastanawiać, tylko brać!

4. essence nude BRONZE



Prawie jak nowa, jedyna czysta z przedstawianych dziś, za co jeszcze raz przepraszam.
Kolory - piękne metaliczne, idealne na co dzień i na wieczór. Wszystkie nudziaki potrzebne do uzyskania czarującego oka - są!
Pigmentacja na duży plus, aż ciężko miałam zmyć z palca, którym je testowałam. 

Śmiało można blendować, lekko się osypują, co jest małą wadą, przy całkiem dobrej trwałości.
Zwłaszcza, że trzymają tyle co wspomniane wyżej za ok.50zł.
Ładne opakowanie, do którego jednak mam wątpliwości, bo może okazać się takie jak z lovely.
Mimo wszystko polecam stosować bazę, bo jednak jest to produkt za 18zł i nie możemy wymagać od niego zbyt wiele, pamiętajmy. 



I to tyle, nie bójcie się manewrować, mieszać i bawić się kolorami, trzeba odkryć to co się lubi i w czym nam jest dobrze. 
Należy również pamiętać, że nie zawsze drogie oznacza lepsze, wiele tanich cieni przebija swoją cenę jakością i to nie jest żaden wstyd używać produktów za 10zł, liczy się efekt!

pozdrawiam ciepło.