Zauważyłam, że bardziej interesują was posty makijażowe niż pielęgnacyjne, więc na takich teraz będę się bardziej skupiać.
Dziś pokażę moje ulubione szminki, pomadki. Nie jest ich za wiele, ponieważ zwykle łapię w drogerii za pierwszą lepszą szminkę, nawet nie patrzę na kolor, a później okazuje się to niewypałem. Taki już jestem szybki człowiek, że nad niczym się za długo nie zastanawiam.
A podobno szybkie decyzje są najlepsze...
1. essence - kolory 12, 14
Kiedyś wcale nie używałam produktów do ust takich jak szminki czy inne tego typu rzeczy. Być może dlatego, że za moich czasów nie wypadało malować się w gimnazjum. Jednak w wakacje kupując jakieś maseczki w drogerii stwierdziłam, że najwyższy czas zacząć podkreślać swój dotąd delikatny makijaż i od razu postawiłam na coś mocniejszego.
Jest to bardzo tani produkt, który utrzymuje się całkiem długo i do tego nawilża. Oczywiście jak większość kremowych pomadek, nie wytrzymuje na ustach przez calutki dzień, ale za to ściera się stopniowo i nie zostawia nielubianych grudek.
Zachęcająca jest też ilość kolorów oraz ładne opakowanie, jak również szybkość rozprowadzania pomadki. Wystarczy przejechać po ustach i gotowe.
Trzeba jednak uważać na temperaturę! Mają skłonności do rozpuszczania się, nawet w torebce.
2. Vipera - kolor 108 matt.
Piękna, matowa szminka, która towarzyszyła mi na niejednej imprezie. Utrzymuje się dość długo, nawet przy piciu i jedzeniu (oczywiście oprócz tłustych rzeczy).
Niestety nie ściera się ładnie jeśli nie mamy dobrze nawilżonych ust.
Jej wadą jest również to, że trudno się ją rozprowadza i trochę wysusza, jak wszystkie matowe szminki.
Piękny zapach, kolor i opakowanie, które daje efekt bardzo drogiego produktu, a można go kupić za ok. 15zł.
3. Wibo,Glossy Temptation- kolor 6 oraz Matte Intese - kolor 2.
Produkty z tej samej firmy, w podobnym opakowaniu, jednak trochę się od siebie różnią.
Zacznę od lewej strony, czyli Glossy Temptation. Tak jak mówiłam na początku, czasami biorę pierwszy lepszy produkt w drogerii i ta szminka była właśnie takim strzałem.
W sumie wszystko tak jak zapewnia producent: dobre nawilżenie i głęboki połysk.
Wadą, a dla niektórych zaletą jest słabiutki kolor,być może przeważył tu odcień, który wybrałam.
Fajna kremowa konsystencja.
Można przyczepić się do trwałości, trzyma 2/3 godziny, zmywa się przy jedzeniu.
pomadka Matte Intese nie jest już tak zgodna z opisem jak jej poprzedniczka. Miała być długotrwała i nawilżająca, co nie jest do końca prawdą. Utrzymuje się 2/3 godziny oraz ani nie nawilża, ani nie wysusza.
Daje fajny matowy efekt, a na półce sklepowej można spotkać piękne kolory w odcieniach nude.
Nie polecam osobom, które mają problem z aplikacją szminek, bo ta jest w tym dość toporna i łatwo nią wyjechać, a trudniej to zmyć.
Obie pomadki łączy dobra cena - 10zł.
I to wszystko, na koniec wstawiam dobrą nutkę do wieczornego przeglądania blogów :)
https://www.youtube.com/watch?v=KpRIEQuFv98
faktycznie u Cb też dziś recenzja pomadki essence ;) Wszystkie pomadki zapowiadają się ciekawie
OdpowiedzUsuńJeśli mam być szczera, to nie mam żadnej z nich.. Ale post super :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te pomadki z essence - trwałość, odcienie wszystko na plus!
OdpowiedzUsuńCudowne pomadki! :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam żadnej z nich.
z-pasja-w-obiektywie.blogspot.com
Śliczne pomadki. Jednak najbardziej do gustu przypadła mi ta z numerem 2.
OdpowiedzUsuńmodpim.blogspot.com
Też mam 2 szminki . Mało kiedy je używam, ale chyba zacznę częściej :)
OdpowiedzUsuńBoziu, jakie kolory! Wspaniałe! Ja chyba jestem za bardzo nieśmiała na malowanie ust na codzień, ale może warto zacząć ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
cakesbykejt.blogspot.com
Będzie mi bardzo miło, jeśli polubisz również fanpejdź mojego bloga :)