Łączna liczba wyświetleń

środa, 20 lipca 2016

wyprzedaż szafy - sukienki i nie tylko.

Cześć, mam na sprzedaż trochę rzeczy, głownie są to sukienki w idealnym stanie, każdą z nich miałam raz, góra dwa razy na sobie.
Jest lato i jak wiadomo, czeka nas dużo imprez i innych uroczystości, więc warto włożyć fajnego i nowego, w czym jeszcze nikt nas nie widział.
Po co przepłacać i kupować nowe ciuchy na każdą okazję? Przecież można kupić używane, które niczym się nie różnią, no chyba, że ceną. 


Więcej informacji udzielę na priv (konkretne wymiary, inne zdjęcia), do każdej rzeczy należy doliczyć przesyłkę (15zł), link do facebook'a podam na dole. 


60zł
kolorowa sukienka bez ramiączek, rozkloszowana. Rozmiar 38, ale kiedy miałam 36 to również była dobra (lekko mi spadała ale dało się temu zaradzić). Doskonała na lato. Szczerze mówiąc jest to najwygodniejsza sukienka jaką miałam uśmiech serdecznie polecam, robi wrażenie na żywo.



30zł

ciemno jeansowa kamizelka na krótki rękaw, rozmiar 38 #tumblrstyle




45zł

sukienka jest nowa, nigdy nie miałam jej na sobie. Jest pikowana, kolor żółty. Jedyną wadą jest suwak, ponieważ trochę szwankuje ale przy starannym zasunięciu daje rade. rozmiar na metce 34, ale pasowała zarówno kiedy miałam 36 i 38.(na priv mogę podać wymiary)



30zł

Czarna mocno rozkloszowana spódniczka z małym elementem - srebrną koniczynką, fajna na imprezę ale tez na co dzień do szkoły/pracy gruby materiał.



50zł

założona tylko raz, w idealnym stanie, na każdą okazję, nie ma żadnych wad. Rozmiar S



30zł

torebkę dostałam w prezencie, ale mi się nie spodobała. Nie była używana ani razu, jest w idealnym stanie.


No i to wszystko, tak jak wspominałam każdą z sukienek miałam na sobie raz albo wcale, więc zapewniam, że są niezniszczone.

link do fb: 
https://www.facebook.com/weronikaa.sliwczynska














wtorek, 5 lipca 2016

sztuczne paznokcie - krok po kroku

Większości osób sztuczne paznokcie kojarzą się z tandetą, zwłaszcza tym, którzy stawiają na naturalność. Owszem, źle przyklejone i wypiłowane dają brzydki, nienaturalny efekt. Ale jeśli zrobimy to estetycznie, to czy noszenie ich jest powodem do wstydu? Skądże.
Wiadomo, że nasze własne, zadbane paznokcie dużo bardziej zachwycają, ale jest wiele przyczyn, przez które nie możemy takich mieć np. uzależnienie od obgryzania, jak również poważniejsze choroby, które osłabiają płytkę i przez to są łamliwe.

  PRZYKLEJANIE KROK PO KROKU


Pokażę Wam teraz w prosty sposób i krótko opowiem jak ja to robię, nie jest to skomplikowana czynność i nie wymaga wiele pracy. 


1. Na początku oczywiście zalecam podłożyć jakąś kartkę z bloku, papier, cokolwiek żeby niczego nie pobrudzić, ponieważ ciężko później pozbyć się wyschniętego kleju.

wskazówki:

*zawsze należy mieć przy sobie gąbeczkę do wytarcia kleju jeśli wypłynie (nie polecam wacików, ponieważ się przyklejają)
* pilniczek, nawet jeśli nie chcemy innego kształtu ani wielkości, to i tak warto go mieć, bo często paznokcie z opakowania są lekko zadarte.


Ja zawsze używam tych oto paznokci, są idealnej wielkości i można wybrać sobie dowolny kształt (kwadratowe wyglądają trochę sztucznie, więc polecam bardzo te najprostsze, bez koloru)
Nie ma większych opakowań, wszystkie zawierają 24szt, każdy na pewno dobierze swój rozmiar, a w razie czego można przecież trochę spiłować. 



2. Wysypuję wszystkie paznokcie na stolik i dobieram odpowiedni kształt do paznokcia. Trzeba dobrać tak, żeby pokryć całe nasze naturalne (zawsze zostaje trochę miejsca po bokach, ale jest to niewidoczne na pierwszy rzut oka



3. Następnie odwracam paznokieć i smaruję klejem do połowy (mniej więcej na długość mojego naturalnego). Nie należy przesadzać z ilością kleju, ponieważ może wypłynąć, wtedy szybko wycieramy nadmiar gąbeczką. 
Przy przyklejaniu radzę dociskać mocno i od dołu. 



4. No i gotowe! Wystarczy tylko pomalować i mamy wymarzony efekt.
Moim zdaniem jest to świetna alternatywa dla tych, którzy z różnych powodów nie mogą zapuścić naturalnie długich paznokci, a już na pewno nie jest to żaden wstyd.



Odbiegając od tematu
Ostatnio rzadko wstawiam posty, więc wpadłam na pomysł, żeby codziennie przez tydzień robić recenzję jednego produktu, a na końcu wybiorę najlepszy z nich. Co wy na to? Czekam na odpowiedzi w komentarzach :) 



https://www.youtube.com/watch?v=4emC0VDQGz8

















poniedziałek, 20 czerwca 2016

przyzwoite cienie - smoke eye

Cześć! Przychodzę dziś do Was z czterema paletkami cieni, których zawartość jest różna, tak samo jak cena i jakość.
Podkreślenie oczu jest bardzo ważną częścią makijażu, warto byłoby mieć do tego dobre narzędzia.
Przeważnie liczy się jakość, ale jeśli chodzi o cienie, to zwykle również stawiam na ilość, ponieważ im więcej, tym po prostu lepiej. 
Ale żeby nie było zbyt ogólnie, to przejdźmy już do rzeczy, żeby nie było za długo. 

konkret kobieta :D 



Z góry przepraszam za brudne opakowania, próbowałam je trochę przeczyścić, ale przy codziennym użytkowaniu ciężko utrzymać je w doskonałym stanie.



1. Na pierwszy ogień paletka Oriflame Very me



Od razu powiem, że nie pamiętam gdzie ją kupiłam (być może Sephora), ponieważ było to mniej więcej przed naszą erą.
Najważniejszą rzeczą jest dla mnie trwałość, a te cienie trzymają się naprawdę nieźle. Mocniejsze dają radę utrzymać się praktycznie cały wieczór (bez bazy), jaśniejsze natomiast lekko się osypują i nie dają tak długotrwałego efektu.
Drugim plusem jest pigmentacja, może nie są to jakoś bardzo nabrzmiałe kolory i w mojej kosmetyczce z pewnością znajdę coś lepszego, ale też nie są złe, a zwłaszcza kolor brązowy, którego zawsze używam do smokey eye i jestem baardzo zadowolona. 

Warto wspomnieć też o solidnym zamknięciu, które zaczęłam doceniać po wielokrotnych wypadkach z innymi produktami.
Firma posiada kilka wersji kolorystycznych tej serii. 

Całość oceniam 6/10, ponieważ za taką cenę (ok.45zł) można mieć coś dużo bardziej wartościowego. 


2. Lovely, nude make up kit



Zawsze staram się zaczynać od plusów, ale tu nie mogę pozostawić na koniec największej wady, a mianowicie - opakowania. Tragedia, to najlepsze słowo, które jest w stanie to opisać. Rozwaliło mi się mniej więcej po tygodniu, przy delikatnym użytkowaniu. Najpierw przestało się domykać, na co przymknęłam oko, ostatnio odpadła cała góra, której nie da się już przyczepić.
Jak widać nie mam też kilku okienek, niestety nie zostały wykorzystane, tylko przy lekkim puknięciu wypadły mi w kawałkach, bądź pokruszyły.
Trwałość średnia, pod koniec dnia zostają już tylko jakieś resztki osypane w jedną całość i pomieszane.
Paletka to po prostu bardzo tania, słaba wersja wzorowana na Naked.
Jedyne z czego jestem zadowolona to kolorystyka. Od delikatnych kolorów przechodzi do mocnych, wieczorowych, połączenie matu i błysku. Najczęściej korzystam z koloru złotego, który jakoś sobie radzi po nałożeniu na cienie z innych firm.
Uwagę przyciąga również cena, koszt 15zł przy tylu kolorach to fajna sprawa, zwłaszcza dla początkujących, którym pomimo wad, polecam tę paletę, bo można nauczyć się na niej wielu rzeczy, a zwłaszcza często wspominanego dziś smoke eye,


3. Revlon colorstay 12h

\

Najbardziej uwodzicielską rzeczą w tych produktach jest ciekawe skomponowanie cieni. Bardzo podobają mi się mieszanki, które proponuje nam firma, sama jednak wybrałam jednolite zimne połączenie.
Dobra trwałość i jakość, jak widać używam tylko dwóch cieni, gdyż mam zielone oczy i słabo to wygląda z niebieskim kolorem. Pierwszego od góry zwykle używam w kąciku oka, zarówno w makijażu codziennym jak i wieczorowym.
Tak samo jak w pierwszym opisywanym kosmetyku, ten również nie jest wart swojej ceny (trochę ponad 50zł) pomimo tylu zalet, uważam, że można kupić coś lepszego z większą gamą kolorystyczną np. palety z makeup revolution.
Ale jak będzie na promocji, to się nie zastanawiać, tylko brać!

4. essence nude BRONZE



Prawie jak nowa, jedyna czysta z przedstawianych dziś, za co jeszcze raz przepraszam.
Kolory - piękne metaliczne, idealne na co dzień i na wieczór. Wszystkie nudziaki potrzebne do uzyskania czarującego oka - są!
Pigmentacja na duży plus, aż ciężko miałam zmyć z palca, którym je testowałam. 

Śmiało można blendować, lekko się osypują, co jest małą wadą, przy całkiem dobrej trwałości.
Zwłaszcza, że trzymają tyle co wspomniane wyżej za ok.50zł.
Ładne opakowanie, do którego jednak mam wątpliwości, bo może okazać się takie jak z lovely.
Mimo wszystko polecam stosować bazę, bo jednak jest to produkt za 18zł i nie możemy wymagać od niego zbyt wiele, pamiętajmy. 



I to tyle, nie bójcie się manewrować, mieszać i bawić się kolorami, trzeba odkryć to co się lubi i w czym nam jest dobrze. 
Należy również pamiętać, że nie zawsze drogie oznacza lepsze, wiele tanich cieni przebija swoją cenę jakością i to nie jest żaden wstyd używać produktów za 10zł, liczy się efekt!

pozdrawiam ciepło. 

























czwartek, 19 maja 2016

pomadki do torebki

Zauważyłam, że bardziej interesują was posty makijażowe niż pielęgnacyjne, więc na takich teraz będę się bardziej skupiać. 

Dziś pokażę moje ulubione szminki, pomadki. Nie jest ich za wiele, ponieważ zwykle łapię w drogerii za pierwszą lepszą szminkę, nawet nie patrzę na kolor, a później okazuje się to niewypałem. Taki już jestem szybki człowiek, że nad niczym się za długo nie zastanawiam.
A podobno szybkie decyzje są najlepsze... 




1.  essence - kolory 12, 14



Kiedyś wcale nie używałam produktów do ust takich jak szminki czy inne tego typu rzeczy. Być może dlatego, że za moich czasów nie wypadało malować się w gimnazjum. Jednak w wakacje kupując jakieś maseczki w drogerii stwierdziłam, że najwyższy czas zacząć podkreślać swój dotąd delikatny makijaż i od razu postawiłam na coś mocniejszego.

Jest to bardzo tani produkt, który utrzymuje się całkiem długo i do tego nawilża. Oczywiście jak większość kremowych pomadek, nie wytrzymuje na ustach przez calutki dzień, ale za to ściera się stopniowo i nie zostawia nielubianych grudek. 

Zachęcająca jest też ilość kolorów oraz ładne opakowanie, jak również szybkość rozprowadzania pomadki. Wystarczy przejechać po ustach i gotowe.
Trzeba jednak uważać na temperaturę! Mają skłonności do rozpuszczania się, nawet w torebce. 


2. Vipera - kolor 108 matt. 






Piękna, matowa szminka, która towarzyszyła mi na niejednej imprezie. Utrzymuje się dość długo, nawet przy piciu i jedzeniu (oczywiście oprócz tłustych rzeczy).
Niestety nie ściera się ładnie jeśli nie mamy dobrze nawilżonych ust.
Jej wadą jest również to, że trudno się ją rozprowadza i trochę wysusza, jak wszystkie matowe szminki.
Piękny zapach, kolor i opakowanie, które daje efekt bardzo drogiego produktu, a można go kupić za ok. 15zł.


3. Wibo,Glossy Temptation- kolor 6 oraz Matte Intese - kolor 2. 




Produkty z tej samej firmy, w podobnym opakowaniu, jednak trochę się od siebie różnią.

Zacznę od lewej strony, czyli Glossy Temptation. Tak jak mówiłam na początku, czasami biorę pierwszy lepszy produkt w drogerii i ta szminka była właśnie takim strzałem.
W sumie wszystko tak jak zapewnia producent: dobre nawilżenie i głęboki połysk.
Wadą, a dla niektórych zaletą jest słabiutki kolor,być może przeważył tu odcień, który wybrałam. 

Fajna kremowa konsystencja.
Można przyczepić się do trwałości, trzyma 2/3 godziny, zmywa się przy jedzeniu. 



pomadka Matte Intese nie jest już tak zgodna z opisem jak jej poprzedniczka. Miała być długotrwała i nawilżająca, co nie jest do końca prawdą. Utrzymuje się 2/3 godziny oraz ani nie nawilża, ani nie wysusza.
Daje fajny matowy efekt, a na półce sklepowej można spotkać piękne kolory w odcieniach nude

Nie polecam osobom, które mają problem z aplikacją szminek, bo ta jest w tym dość toporna i łatwo nią wyjechać, a trudniej to zmyć. 

Obie pomadki łączy dobra cena - 10zł. 

I to wszystko, na koniec wstawiam dobrą nutkę do wieczornego przeglądania blogów :) 

https://www.youtube.com/watch?v=KpRIEQuFv98
















czwartek, 12 maja 2016

siarkowa moc - barwa.

Dziś pokażę Wam antybakteryjne produkty z Barwy Siarkowej.
Wszystkie trzy przeznaczone są do twarzy, szyi i dekoltu. Ich zadaniem jest oczyszczenie i odświeżenie skory oraz zmniejszenie rozwoju zaskórników. Czy jednak dobrze sobie z tym radzą? I który z nich sprawdził sie u mnie najbardziej?



Zacznę od kremu matującego: 



Opakowanie wyrzuciłam juz dawno, wiec nie mogę przeczytać co zapewnia producent, ale 
pewnie to samo co w kolejnych produktach, ponieważ wszystkie mają jeden wspólny cel - nawilżenie.
Jest to krem, ktory ma rownież służyć jako baza. Kiedyś używałam go dwa razy dziennie, ale po kilku tygodniach lekko przesuszył moją skórę i teraz stosuję go tylko rano przed makijażem. Ładnie przygotowuje moja cerę do nałożenia podkładu, wyrównuje ją i lekko matuje. A co najważniejsze- nie zapycha! Po kilku zastosowaniach zauważyłam, ze moja cera trochę sie poprawiła, co prawda była sucha (wystarczyło lekko ją nawilżyć) ale za to ubyło mi wyprysków. W dodatku ma piękne opakowanie, które można zmieścić do torebki i zabrać ze sobą wszędzie. 


Następnym moim odkryciem był żel: 




Kiedyś stosowałam codziennie wieczorem, teraz raz na jakiś czas, bo zastąpiłam go innymi maseczkami. Po wieczornym nałożeniu rano zawsze budziłam sie z ładnie nawilżoną skórą. Jego zadaniem jest rownież ograniczenie pojawiania sie nowych zmian trądzikowych oraz redukowanie przetłuszczania skory o 20%. Moim zdaniem dobrze wypełnia swoje obowiązki, łatwo i fajnie się go nakłada, ze zmywaniem także nie ma problemu. Wygodne opakowanie i bardzo duża wydajność. 



I ostatnią rzeczą jest tonik:




-czyli najlepszy sposób oczyszczenia twarzy dla leniuchów. Wystarczy nalać odrobinę na wacik i przetrzeć skore i jej okolice. Nic trudnego, nie daje to jednak takich efektów jak żel, czy krem. Jednak nie jest bezwartościowy, daje efekt czystej skory oraz zmniejsza jej błyszczenie się. Wadą jest to, że przy trądziku podrażnia naskórek i czesto powoduje zaczerwienienia.Ja używam zazwyczaj do zmywania resztek makijażu i nieźle się sprawdza, a do tego coś tam pomaga.


Inne zalety tych produktów:
  • niska cena - ok. 15/20zł
  • Ładne, estetyczne opakowanie
  • Dostępność (np. Rossman, Auchan)
  • Wydajność
  • Delikatny zapach
  • każdy znajdzie coś dla siebie










piątek, 6 maja 2016

agenci do zadań specjalnych


Bez dobrego podkładu nie ma makijażu!
- dla wymagających

ale czy istnieje jeden dobry podkład, który jest doskonały dla każdego typu skóry? chyba jeszcze takiego nie wynaleziono. 
a więc jak rozpoznać, że to jest właśnie ten podkład, który spełni wasze oczekiwania? tego też Wam nie powiem, mogę jedynie przedstawić swoje ideały, które nie raz uratowały mi życie. 

muszę wspomnieć, że moja cera jest bardzo wymagająca. Często przesuszona, zaczerwieniona i co najgorsze - cała w trądziku. Wiem jak ciężko jest dobrać fluid, który przykryje te wszystkie niedoskonałości. Dzięki wszystkim poradnikom, youtuberkom itp. odkryłam trzy dobre produkty, którymi teraz chcę się z Wami podzielić.


Moi drodzy, oto trzej królowie: 




1. Revlon Colorstay 24h 



Chciałam zacząć od mojego strzału w dziesiątkę, ukochanego produktu, którego od niedawna nie wyobrażam sobie nie mieć w mojej kosmetyczce. Przykrywa moje wszystkie niedoskonałości, nie dając efektu maski, nie przesusza, ale też po przypudrowaniu nie świeci się.
Trwałość niesamowita, co prawda nie testowałam go nigdy przez 24h, ale trzyma cały dzień, nawet przy ostrym wysiłku.
Nie jest ciężki, posiada rzadką konsystencję, co bardzo mi się podoba, aczkolwiek chyba odstawię go na lato, bo wolę coś bardziej lekkiego.
Na pewno plusem jest też duża gama kolorystyczna i każdy znajdzie swój odcień.
Posiada tylko dwa minusy, które przy tym wszystkim są tak naprawdę nieistotne, a mianowicie:
-opakowanie (bez pompki)
-cena (ja kupuję go w jaśminie za ok. 35zł, natomiast w rossmanie kosztuje ponad 60zł) 

2. Rimmel Match Perfection (stara wersja)



Z nim bywało u mnie różnie. Bywały dni, kiedy na mojej twarzy pojawiał się wielki wysyp i niestety ten podkład siadał, nawet przy pomocy korektora po prostu wyglądało to brzydko. Kiedy jednak miałam troszkę ładniejszą cerę (trądzik był, ale zdecydowanie mniejszy) świetnie sobie radził, redukował wszystkie przebarwienia. Uwielbiam w nim to, że jest taki płynny i delikatny. Trwałość w porównaniu do pierwszego podkładu jest średnia. Po prostu średnia. Po kilku godzinach twarz zaczyna się świecić i trzeba ją przypudrować. Jest bardzo wydajny i ma ładne opakowanie z pompką.
Właśnie skończyła mi się buteleczka i mam zamiar kupić następną, bo to zdecydowanie odpowiedni podkład na nadchodzącą porę roku. 
Koszt w Jasminie ok. 25zł, w Rossmanie ok. 40/50zł, ale można dorwać go na jakiejś przecenie. 

3. Bourjois 123 perfect foundation 



i tutaj mamy perełkę, jeśli chodzi o dobre krycie. Niestety, jak większość kryjących i matowych produktów daje efekt maski. Może nie jest to typowa tapeta, ale na pewno nie daje lekkości, co potwierdza jego gęsta konsystencja.
Ja w dodatku miałam pecha, bo nie trafiłam w odcień. Troche żółtawy, jak większość produktów Bourjois. Posiadają małą gamę kolorystyczną, więc ciężko było mi trafić na coś dobrego, ale na pewno gdybym dłużej poszukała to na coś bym w końcu trafiła (wszystko przez moje lenistwo i pośpiech!)
wracając do produktu, plusem jest też jego trwałość, bo nie wymaga zbyt wielu poprawek w ciągu dnia.
Jednak bardziej polecam go zimą, niż latem.
- mimo największej zalety (dobrego krycia) uważam, że za taką cenę można kupić coś lepszego. 

i to tyle, jeśli macie problemy z cerą, które koniecznie musicie zamaskować, to naprawdę są to produkty godne polecenia i przetestowania.
Na pewno przy którymś z nich zostaniecie na dłużej. 


zostawiajcie po sobie ślad, najlepiej napiszcie jakich podkładów używacie i co polecacie najbardziej :) 











konturówkowe love

Każda kobieta wie, że najistotniejszą rzeczą w podkreśleniu makijażu są oczywiście usta. Czy jednak sama szminka zawsze wystarcza? Często mamy problem z naszymi ustami, bo nie zadowala nas ich wielkość. Nie każdy jednak ma pieniądze lub odwagę na operację. Całe szczęście, że istnieją konturówkiMoże nie dają wielkiego efektu powiększonych ust, ale na pewno pełnią jakąś rolę w dopełnieniu ich. Dziś zaprezentuję Wam kilka produktów z firmy Golden Rose, do dzieła! 

W swojej skromnej kolekcji posiadam kilka klasyków, postaram się wam dokładnie opisać każdy z nich.


1. Dream Lips Lipliner - kolor 511



Na pierwszy ogień idzie mój ulubieniec, na początku średnio mi pasował, myślałam że to będzie delikatny kolor, ale kiedy trochę go rozsmarowałam okazało się, że jeden z mocniejszych. Na szczęście był to trafny wybór i bardzo się z nim zaprzyjaźniłam.
Ma gęstą konsystencję, dzięki czemu łatwo się go rozprowadza. Zazwyczaj stosuję na całe usta, daje ładny efekt. O trwałości chyba nie muszę dużo mówić, bo tak jak każdy produkt z Golden Rose, trzyma się świetnie. Nie grozi mu picie, oblizywanie, ani jedzenie (oczywiście nie trzyma się przez cały dzień i potrzebne są poprawki co jakiś czas) 



2. Classics Waterproof - kolor 322

Również świetny produkt, nie będę się za dużo rozpisywać, bo ma identyczne właściwości jak tamten, tyle, że jest jeszcze bardziej trwały. Kolor idealny - delikatny i ładnie podkreśla codzienny makijaż. Mimo delikatności, jest widoczny, ale nie czuć go tak bardzo na utach. 

3. lipliner - kolor 207

Było już  dwóch ulubieńców, to teraz przyszedł czas na niewypał. Oczywiście nie jest to coś, czego bardzo żałuję, ale też nie jest to jakiś niezbędnik. Bardziej od koloru odtrąca mnie jego konsystencja. Nie jest to ani kredka, ani żel, przez co ciężko nałożyć ją na całe usta. Do tego szybko się ściera. 

4. Dream lips - kolor 520


produkt wyglądem i kolorkiem podobny do poprzednika, natomiast wszystko inne takie samo jak przy 1 opisywanym produkcie. Niestety jak to przy ciemnych kolorach bywa, widać każde otarcie i niedoskonałości, dlatego konieczne jest perfekcyjne nałożenie i ciągłe poprawki. W dodatku nie do twarzy mi w tym kolorze (blondynka) :/ ale jest jeden plus, można wykorzystać go do pięknego ombre!

5. Dream Lips- kolor 518 

No to już przechodzimy do ostatniego produktu. Nie ma co się rozgadywać, podobny do pozostałych. Kolor brązowy, niepozorny, ale dosyć ciemny na ustach, co lekko mnie zawiodło. Ale tak samo jak poprzednik, można go wykorzystać do różnych mieszanek, ombre itp.
Szczerze zachęcam do zabawy z konturówkami, zwłaszcza za taką cenę bo kosztują one od 4 do 6zł, więc naprawdę warto! Przydatne są też, jeśli chcemy po prostu przetestować jakiś kolorek, a nie rzucać się na głęboką wodę kupując drogą szminkę, która później będzie leżała zakurzona w jakimś pudełeczku. 

 od lewej: 518, 520, 511, 322, 207


Jeśli podobał Wam się post, to zostawcie po sobie jakiś znak, a najlepiej zaobserwujcie. To blog z tanimi  i ciekawymi kosmetykami, więc co kilka dni, a może nawet codziennie (jeśli mnie ładnie zachęcicie :D ) będą pojawiać się posty i recenzje w tym stylu. 

pozdrawiam ciepło!